Domowy Kościół

Domowy Kościół – gałąź rodzinna Ruchu Światło-Życie

Tekst wystąpienia podczas sympozjum „Ruch Światło-Życie oraz związane z nim dzieła soborowej odnowy w Polsce. Historia i współczesność”, które odbyło się 14 października 2013 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II (wersja pełna).

Wstęp

Przedstawić Domowy Kościół – gałąź rodzinną Ruchu Światło-Życie w dwadzieścia pięć minut i to jeszcze w sytuacji, gdy słuchacze po trzech godzinach słuchania mają prawo wykazywać oznaki zmęczenia – to nie jest łatwe zadanie. Na szczęście w sukurs przychodzą nam dwa fakty:

1/ Większość z Was doskonale zna to wszystko, o czym będziemy mówić.

2/ Wielkimi krokami zbliża się publikacja książki Roberta Derewendy, dyrektora Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego i współorganizatora niniejszej sesji, poświęconej historii Ruchu Domowy Kościół w latach 1973-2001.

Powyższe okoliczności – mamy nadzieję – usprawiedliwią wszystko, o czym nie wspomnimy w naszym wystąpieniu lub wspomnimy niewystarczająco.


1. Geneza Domowego Kościoła

Ks. Blachnicki dostrzegł, że nawet wypełnianie praktyk religijnych proponowanych przez Kościół, nie wystarcza do przeżywania dojrzałej wiary. Problem ten wyraził następująco:

W Ruchu oazowym zaczęliśmy pracować z dziećmi, a potem z młodzieżą. Wyniki były właściwie bardzo dobre. Potem pokazało się jednak, że ta młodzież, która z entuzjazmem i zapałem uczestniczyła w oazach, gdy opuszczała szkołę średnią, gdzieś się gubiła i znikała. Jaka była tego przyczyna? (…) Praca oazowa z młodzieżą nie ma sensu, jeżeli równolegle nie ma pracy z rodzicami, z dorosłymi. Jeżeli młodzież widzi, że ten sam ideał, ten sam program, to samo życie według Ewangelii, Słowa Bożego jest również dla dorosłych, to nie wyrasta z tego, nie wraca do „życia z przywilejami”, to znaczy (do tego, że) nie musi chodzić do kościoła, jedynie dzieci tam posyłać. To jest błędne koło. Ideał formacyjny jest jeden dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych. (Ks. F. Blachnicki, Sympatycy czy chrześcijanie, Krościenko 2002, s. 89-90)

Na podstawie tych doświadczeń ks. Blachnicki odkrył, że aby ów ideał wychowawczy i formacyjny wypracowany w oazach mógł przynosić trwałe owoce, musi być realizowany w rodzinie, przez wszystkich jej członków. Odkrywszy zaś to, zaczął szukać możliwości oraz sposobów, jak to zrealizować.

Przyczynę kryzysu życia i instytucji rodziny ks. Blachnicki dostrzegał w kryzysie katechumenatu rodzinnego i uważał, że będzie miało to negatywny wpływ na rozwój Kościoła. Kościół od początku swego istnienia posiadał instytucję katechumenatu i nigdy z niej nie zrezygnował, choć zmieniała się jego forma. Kościół przez wieki rodził do wiary nowe pokolenia w ten sposób, że ochrzczone dzieci w swoich rodzinach wzrastały w religijnej atmosferze i uczyły się wdrażać postawy wiary przejęte od swoich rodziców we własne życie. Dopiero na podstawie katechumenatu rodzinnego mogła opierać się dalsza liturgiczno-pastoralna działalność wychowawcza Kościoła.

Ks. Blachnicki podkreślał: „Jeśli nie będzie rodziny chrześcijańskiej, to nie będzie Kościoła, bo nie będzie instytucjonalnego katechumenatu wprowadzającego w Kościół nowe pokolenia”. Dodawał, że najważniejszą troską duszpasterską jest to, by rodzina była zdolna do podjęcia i wypełnienia zadania katechumenatu rodzinnego, a stanie się to wtedy, kiedy Kościół będzie mógł przez nią i w niej być przeżyty jako istniejąca rzeczywistość. Celem duszpasterstwa musi być urzeczywistnienie Kościoła w rodzinie, tak aby każda rodzina chrześcijańska stanowiła Kościół w miniaturze – „eklezjolę”. Według ks. Blachnickiego do takiego urzeczywistnienia Kościoła w swoim życiu małżonkowie dojdą przez głębsze rozumienie istoty chrześcijańskiego małżeństwa podniesionego do godności sakramentu. Małżonkowie chrześcijańscy dlatego, że są w Kościele ze swoją miłością i są Kościołem, stają się zdolni do przekazywania nadprzyrodzonego życia wiary swoim dzieciom.
„Nigdy jeszcze w historii tyle czynników i zachodzących przemian nie sprzysięgło się przeciw rodzinie, co w naszych czasach” – zauważał ks. Blachnicki. Stosowane dotychczas środki nie są w stanie w skali społecznej powstrzymać kryzysu rodziny lub zahamować proces jej rozpadu, a tym bardziej odwrócić ten proces i spowodować ogólny ruch odnowy rodziny. W tej sytuacji ks. Blachnicki widział potrzebę rozwinięcia nadzwyczajnego duszpasterstwa rodzinnego, które ujmie rodzinę jako podmiot urzeczywistniania się Kościoła.

W 1968 r. ks. Blachnicki napisał w swoim Pamiętniku, że dojrzewa w nim idea Ruchu rodzinnego opartego na wzorcach realizowanych w Equipes Notre Dame.

Podczas wakacji 1973 r., czerpiąc z przykładu END podjął próbę zastosowania wypracowanej wcześniej w Ruchu Żywego Kościoła metody oazy rekolekcyjnej dla grup rodzinnych, organizując w Krościenku pierwszą oazę rodzin. Po tych pierwszych oazach stwierdził: „Oazy rodzin jawią się jako najbardziej rokująca nadzieja na przyszłość doświadczeń” (por. R. Derewenda, Dzieło wiary, s. 124). Prawie wszyscy uczestnicy pierwszych oaz przeżyli je bardzo głęboko dzięki atmosferze miłości i jedności doświadczyli w nich wartości autentycznie chrześcijańskich, pomimo różnic społecznych i intelektualnych. Dlatego większość z nich deklarowała gotowość kontynuacji tej formacji w duchu oazy po powrocie do swoich środowisk parafialnych. Pytali o potrzebne materiały, program i prosili ks. Blachnickiego o pomoc.

„W ten sposób już z pierwszych oaz rekolekcyjnych wyszedł impuls do powstania Ruchu odnowy rodziny chrześcijańskiej, który z czasem przyjął nazwę Ruchu Domowy Kościół. Ruch ten rozwijając się w ramach Ruchu Światło-Życie i równolegle do niego, wywodząc się z oaz rekolekcyjnych z kolei sam zaczął inspirować rozwój tych oaz, widząc w nich podstawową metodę swojej formacji, zwłaszcza wstępnej, inicjacyjnej. Oazy rodzin stały się więc metodą wprowadzania coraz to nowych rodzin do Ruchu Domowy Kościół (Oaza Nowego Życia I stopnia dla rodzin. Podręcznik, s. 6)

Pod koniec 1973 r. ks. Blachnicki przystąpił więc do opracowania programu dla rodzin, które utworzyły grupy formacyjne w swoich parafiach, definiując go w ten sposób: „Program zawiera rady i sugestie dla małżonków chrześcijańskich pragnących w swojej rodzinie realizować ideał wspólnoty chrześcijańskiej zgodnie ze wskazaniami II Soboru Watykańskiego, czyli ideał domowego Kościoła”.

W określeniu celu Domowego Kościoła źródłem inspiracji dla ks. Blachnickiego były:
nauka Soboru Watykańskiego II o małżeństwie i rodzinie na tle odnowionej samoświadomości Kościoła – Wspólnoty;

Ruch Żywego Kościoła, który w 1976 r. przyjął nazwę Ruch Światło-Życie.
„Czując się częścią ogólniejszego Ruchu Światło-Życie, Domowy Kościół przyjmuje od niego przede wszystkim wizję Kościoła jako braterskiej wspólnoty (koinonia, communio), realizującej się w znaku małej wspólnoty, dążącej do zrealizowania tej wizji w swojej własnej rodzinie, która powinna stawać się małym Kościołem, żywą komórką Kościoła lokalnego (parafii).” (Oaza Nowego Życia I stopnia dla rodzin. Podręcznik, s. 9)

Ruch Equipes Notre Dame – wypracowany w nim ideał duchowości wspólnoty rodzinnej, jego cele i metody pracy.
Ks. Blachnicki tak tłumaczył, dlaczego zdecydował się sięgnąć do doświadczeń właśnie tego Ruchu:
a) Ruch ten już 20 lat przed Soborem „odkrył” małżeństwo jako drogę do prawdziwej świętości, dowartościował miłość małżeńską, dał nowe spojrzenie, które potem Sobór potwierdził;
b) Ruch ten przez bardzo dobrze przemyślane metody oparte z jednej strony na działaniu i mocy łask nadprzyrodzonych (szczególnie łaski sakramentu małżeństwa), a z drugiej na wiedzy psychologicznej pomaga swym członkom w dojściu do dojrzałego chrześcijaństwa, do zrealizowania soborowej wizji małżeństwa;
c) Ruch ten doprowadził już tysiące małżeństw z całego świata do utworzenia ognisk domowych prawdziwie Bożych, kochających się i szczęśliwych; (Domowy Kościół. List do wspólnot rodzinnych. Wydanie zebrane, t. I, s. 21)


2. Domowy Kościół w statystycznej pigułce

Dzieło ks. Franciszka okazało się trwałe. Minionych 40 lat przyniosło systematyczny rozwój wspólnoty. Stan na wrzesień 2013 r. przedstawia się następująco:

We wszystkich polskich diecezjach obecnie istnieje 3395 kręgów, w których formuje się 30149 osób. Poza granicami Polski istnieje ok. 300 kręgów, skupiających ok. 2500 osób. Na mapie DK pod względem ilości kręgów wyróżniają się takie kraje, jak Ukraina, Słowacja, Niemcy, Kanada i Stany Zjednoczone. Pojedyncze kręgi istnieją w Czechach, Austrii, Wielkiej Brytanii, Francji, Luksemburgu, Norwegii, Szwecji, Kazachstanie, Rosji i Białorusi.

Charyzmat DK cechuje uniwersalizm. Dowodzi tego fakt, iż poza granicami Polski podejmują go nie tylko polscy emigranci, ale również małżeństwa ukraińskie, słowackie, czeskie i amerykańskie.


3. Jakie cele stawia sobie Domowy Kościół?

– DK prowadzi do odkrycia, że małżeństwo to sakrament, mocą którego we dwoje, z Bożą pomocą możemy dążyć do świętości. Rzeczywistość tę trafnie oddaje tytuł pewnej książki: „Parami do nieba”. Domowy Kościół uczy małżonków, jak dążyć do świętości razem, a nie w pojedynkę, obok siebie, czy wręcz niezależnie od siebie.

– w DK odkrywamy, na czym polega katechumenat rodzinny. Jako rodzice podejmujemy odpowiedzialność nie tylko za doczesne, ale również za wieczne życie naszych dzieci. Bo co z tego, jeśli je urodzimy, wykarmimy, ubierzemy, wykształcimy, a nie wprowadzimy ich w życie wiary? A jak wprowadzić je w życie wiary, jeśli nie ofiarujemy im naszej miłości, uwagi, czasu, jeśli nie postawimy im wymagań, jeśli nie wprowadzimy dyscypliny?

– w Domowym Kościele stawiamy sobie za cel urzeczywistnienie ideału nakreślonego przez Sobór Watykański II: rodzina jako Kościół domowy. Z tego wynika, że nie chodzi tu o ilościowy potencjał wspólnoty, lecz o jakość naszego życia małżeńskiego i rodzinnego. Priorytetem jest urzeczywistnienie Kościoła domowego, w czym Domowy Kościół ma posłużyć jako narzędzie, jako swoista pomoc.


4. Środki i metody w pracy formacyjnej

Ks. Blachnicki określił je tak: „Nasz Ruch Wspólnot Rodzinnych przyjął metody oazowe (oazy rekolekcyjne, oazy animatorów, oazy modlitwy, dni wspólnoty, piosenki itd.) oraz metody Ruchu END (zobowiązania, spotkanie w kręgu itd.), ponieważ tak jedne jak i drugie prowadzą do tego samego celu: pomóc w osiągnięciu dojrzałości chrześcijańskiej jednostki i rodziny. (Domowy Kościół. List do wspólnot rodzinnych. Wydanie zebrane, t. I, s. 21)

Owe środki i metody, które stały się pomocą w realizacji celu Domowego Kościoła, czyli zobowiązania oraz praca formacyjna w kręgach kształtowały się i rozwijały w miarę rozwoju Domowego Kościoła. Aktualne „Zasady DK” określają je tak:

Dzięki wprowadzaniu w życie tych elementów następuje indywidualne zbliżenie się małżonków do Boga i wzrastanie na drodze duchowości małżeńskiej. Nie są one celem samym w sobie, ale środkiem do celu. Ich realizowanie odbywa się w małżeństwie poprzez codzienny wspólny wysiłek małżonków, podejmujących i realizujących poszczególne zobowiązania oraz poprzez wzajemną pomoc małżeństw w kręgu w dążeniu do świętości (idea małej grupy jako środowiska koniecznego do wzrostu wiary).

ZOBOWIĄZANIA:

1/ MODLITWA OSOBISTA
2/ MODLITWA MAŁŻEŃSKA
3/ MODLITWA RODZINNA
4/ DIALOG MAŁŻEŃSKI
5/ REGULARNE SPOTKANIE ZE SŁOWEM BOŻYM
6/ REGUŁA ŻYCIA
7/ REKOLEKCJE


PRACA W KRĘGU:

W DK rodzina jest podstawowym miejscem formacji, krąg jest podstawowym elementem w jego strukturze organizacyjnej jako środowisko formacyjne i ewangelizacyjne, służące rodzinom, jest on szczególnym „laboratorium” duchowości małżeńskiej. Krąg tworzy 4-7 małżeństw, najlepiej z jednej parafii, pragnących wspomagać się wzajemnie w dążeniu do budowania w swoich rodzinach domowego Kościoła. Małżeństwa gromadzą się w imię Chrystusa – dla Niego i z miłości do Niego, aby Go wspólnie odnajdywać i trwać przy Nim w swoim życiu codziennym. Krąg powinien być urzeczywistnieniem ideału życia wspólnoty chrześcijańskiej oraz stałym źródłem jego odnowy w poszczególnych małżeństwach.


5. DK jako ruch świeckich w Kościele
Rola kapłanów w DK

Jak to widział nasz Założyciel? (Na podstawie „Domowego Kościoła. Listu do wspólnot rodzinnych”, numer 9 z 1977 r. i numer 17 z 1978 r., wydanych pod redakcją ks. Franciszka Blachnickiego).

Ruch wspólnoty rodzinnej rozwijający się w Polsce w ramach posoborowego ruchu odnowy Światło-Życie jest ruchem charyzmatycznym w szerszym tego słowa znaczeniu, tzn. ruchem inspirowanym, jak ufamy, „oddolnie”, przez Ducha Świętego, rozwijającym się na sposób żywych organizmów przez partycypację (uczestnictwo) w charyzmacie, przez żywe osobiste kontakty i przeżycia, przez dzielenie się wspólnot istniejących na podobieństwo dzielenia się żywej komórki oraz poprzez świadectwo. Określając ten stan rzeczy od strony negatywnej trzeba powiedzieć, że nie jest to ruch „odgórnie” organizowany na podstawie pewnych informacji i pisemnych materiałów względnie instrukcji. Jest to sprawa bardzo ważna, aby to podkreślić, bo spotykamy się już tu i tam z próbami takiego „organizowania” kręgów rodzinnych na zasadzie odgórnego autorytetu kapłana – duszpasterza obejmującego kierownictwo tych grup w oparciu o swój autorytet duszpasterski pojęty tradycyjnie. W tym wypadku można mówić o pewnej akcji duszpasterskiej – opierającej się nawet o program i materiały formacyjne ruchu – ale faktycznie pozbawionej istotnych znamion ruchu i nie partycypującej w nim.
Ukazaną różnicę uświadomimy sobie w pełni, gdy zrozumiemy rolę kapłana – moderatora w kręgu rodzinnym w relacji do tzw. pary odpowiedzialnej. Ruch wspólnoty rodzinnej jest bowiem ruchem świeckich w Kościele, tzw. laikatu, który ponosi za niego pełną odpowiedzialność i ma w swoim ręku inicjatywę. Rola kapłana natomiast, chociaż uważana za konieczną i w pełni dowartościowaną, leży jednak na płaszczyźnie kierownictwa duchowego i jest rolą doradcy duchowego.
W naszych warunkach jest to sytuacja zupełnie nowa, chociaż w pełni zgodna z duchem Kościoła i wskazaniami II Soboru Watykańskiego.


Współpraca kapłanów – moderatorów z parami animatorskimi powinna więc układać się w myśl zasad następujących: „Niechaj kapłani liczą się ze zdaniem dojrzałego laikatu zwłaszcza w dziedzinach jego specyficznej kompetencji. Ruch wspólnot rodzinnych jest ruchem laickim. Odpowiedzialności powierzone są osobom świeckim i to nie tylko w planie organizacji, ożywiania, ale przede wszystkim w dziedzinie tej „przygody duchowej”, którą razem chcą przeżywać. Moderator, który pełni funkcje doradcy duchowego, musi uznać tę odpowiedzialność pary animatorskiej za życie duchowe grupy. Winien on jednak – nie wchodząc w jej kompetencje – służyć jej zawsze swoją radą, zachętą, kierować ku celom istotnym, naprostowywać, gdy zajdzie potrzeba. Jego pomoc w dążeniu do Boga musi być jak najbardziej braterska, nieraz jednak i wymagająca.



Powyższe zasady zostały sformułowane na bardzo wczesnym etapie rozwoju DK, kiedy nie były jeszcze rozwinięte jego struktury rejonowe, diecezjalne i krajowe. Dziś, po latach, znajdują one swoje zastosowanie na każdym szczeblu struktury.

W aktualnych „Zasadach DK” czytamy:

DK jest małżeńsko-rodzinnym ruchem świeckich w Kościele Odpowiedzialność za DK spoczywa na Diakonii Domowego Kościoła (DDK), która na poszczególnych szczeblach struktury (kręgu, rejonu, diecezji, filii, kraju) podejmuje posługę na rzecz zachowania charyzmatu i jedności DK oraz odpowiada za formację. Małżeństwa są odpowiedzialne za sprawy organizacyjne i pracę duchową. Parom odpowiedzialnym niezbędna jest jednak zawsze pomoc księży moderatorów, którzy pełnią ważną rolę doradców duchowych. Księża moderatorzy DK gwarantują wierność nauce Kościoła oraz łączność z Kościołem hierarchicznym.

Jak wynika z przytoczonych tekstów, koncepcja Domowego Kościoła jako ruchu świeckich w Kościele wywodzi się wprost z wizji ks. Franciszka Blachnickiego. W żadnej mierze nie stoi ona w sprzeczności z okazywaniem posłuszeństwa Pasterzom Kościoła ani z eklezjalnym charakterem Ruchu Światło-Życie.

Doceniamy bogactwo tej wizji i chcemy być jej wierni.



6. Domowy Kościół a Ruch Światło-Życie

– Ruch Światło-Życie to ruch eklezjalny, obejmujący osoby wywodzące się ze wszystkich stanów. Ma on bardzo złożoną strukturę. Tworzą go liczne podmioty, spośród których niektóre mają wyraźny charakter stanowy. Wspomnijmy tu o Instytucie Niepokalanej Matki Kościoła, Unii Kapłanów Chrystusa Sługi, czy właśnie o Domowym Kościele.

– Na drogę DK składają się dwa charyzmaty: charyzmat Światło-Życie, dzielony z całym Ruchem oraz charyzmat END, realizowany tylko w DK

– Przynależność do Ruchu Światło-Życie należy do istoty Domowego Kościoła! Nie ma Ruchu Światło-Życie bez Domowego Kościoła i nie ma Domowego Kościoła bez Ruchu Światło-Życie.

– Właściwie pojęte dobro całego Ruchu Światło-Życie wymaga poszanowania podmiotowości Domowego Kościoła, uznania odpowiedzialności świeckich za organizację i formację. Z drugiej strony – formacja w DK winna prowadzić małżeństwa do patrzenia na całość spraw Ruchu Światło-Życie i obejmowania ich swą troską. Takie podejście stwarza realną szansę budowania jedności w Ruchu.

W powyższym kontekście warto przytoczyć fragment ostatniej środowej katechezy papieża Franciszka, wygłoszonej 9 października 2013 r. Papież mówił w niej między innymi o bogactwie, jakim jest różnorodność Kościoła. My odnieśmy jego słowa do Ruchu Światło-Życie.

Kościół jest katolicki, ponieważ jest „domem zgody”, gdzie jedność i różnorodność potrafią się połączyć razem, aby stać się bogactwem. Pomyślmy o obrazie symfonii, oznaczającym zgodę i harmonię. Różne instrumenty brzmią razem, każdy z nich zachowuje swoją wyjątkową barwę, a ich charakterystyczne brzmienie zgodnie tworzy wspólną całość. Jest też ten który kieruje, dyrygent, a w wykonywanej symfonii wszystkie instrumenty brzmią „harmonijnie”, choć nie zostaje przekreślona barwa każdego instrumentu, specyfika każdego z nich, wręcz przeciwnie jest ona maksymalnie dowartościowana.

Ten piękny obraz mówi nam, że Kościół jest jak wielka orkiestra, w której istnieje różnorodność. Nie jesteśmy wszyscy jednakowi i nie powinniśmy być wszyscy jednakowi. Wszyscy jesteśmy różni, każdy ze swoimi specyficznymi cechami. To jest w Kościele piękne! Każdy wnosi swoją specyfikę, to co otrzymał od Boga, aby ubogacić, obdarzyć innych! Wśród różnych części składowych istnieje owo zróżnicowanie, ale nie prowadzi do konfliktu, nie wiedzie do przeciwstawiana jeden drugiemu. Jest to różnorodność, dająca się harmonijnie połączyć przez Ducha Świętego. To On jest prawdziwym „Mistrzem”, to On sam jest harmonią. Zastanówmy się w tym miejscu: czy w naszych wspólnotach żyjemy harmonią, czy też kłócimy się ze sobą? (…) Czy akceptujemy drugiego, czy przyjmujemy, że istnieje słuszna różnorodność, że ten myśli inaczej. W tej samej wierze można myśleć inaczej. Czy też mamy skłonność do uniformizacji wszystkiego? Ale uniformizacja zabija życie. Życie Kościoła jest różnorodnością, a kiedy wszystkim usiłujemy narzucić ową uniformizację, to wszystko zabijamy. Prośmy Ducha Świętego, który jest sprawcą tej jedności, w różnorodności harmonii, aby nas czynił coraz bardziej „katolickimi”, to znaczy dziećmi w tym Kościele, który jest katolicki i powszechny!


Ruch Światło-Życie skupia w sobie ogromne bogactwo ludzi i środowisk różnych stanów, wieku, życiowych doświadczeń, potrzeb i oczekiwań. Niełatwo jest je mądrze zagospodarować, a kiedy dochodzi do tego ludzka słabość, grzeszność, graniczy to niemal z cudem. Mamy jednak przekonanie, że jeśli taki cud będzie się dokonywał na co dzień w naszym Ruchu, jeśli będziemy wszyscy dawali świadectwo jedności przy poszanowaniu różnorodności, to otworzy się furtka do cudów z zakresu medycyny, potrzebnych do ogłoszenia ks. Franciszka Blachnickiego błogosławionym. Posypią się jak z rogu obfitości. Nie nadążymy ich liczyć.


7. Zamiast zakończenia – co z tą ewangelizacją?

Na koniec chcielibyśmy odnieść się do największego zadania Kościoła na ten czas, jakim jest ewangelizacja. Niedawno w jednym z katolickich tygodników przeczytaliśmy: Wiele wspólnot nad Wisłą (np. Domowy Kościół) po latach zaczyna kisić się we własnym sosie. Nie zaprasza nowych osób na spotkania i zaczynają przekształcać się w towarzystwa wzajemnej adoracji.

Nie ma co ukrywać – zabolały nas te słowa, zwłaszcza, że padły w szacownej gazecie, o dużym zasięgu oddziaływania, którą sami z przyjemnością regularnie czytamy. Napisaliśmy zatem e-maila do autora tekstu, przedstawiając nasze zastrzeżenia. Przy okazji zrobiliśmy szybki rachunek sumienia, jak to jest z Domowym Kościołem w kontekście ewangelizacji.

Odpowiedź autora artykułu była następująca: Sam wychowałem się w Domowym Kościele i sporo temu ruchowi zawdzięczam. Moje słowa to nie teoretyczne rozważanie, ale stwierdzenie napisane na podstawie obserwacji. Nie wyssałem tego z palca. Znam kilka wspólnot Domowego Kościoła. Widzę na ich spotkaniach od wielu lat te same twarze. Żadnych nowych małżeństw. Nie zauważyłem w diecezji żadnej większej akcji ewangelizacyjnej prowadzonej w mojej okolicy przez rodziny.

Przyznamy, że ta odpowiedź trochę nas… uspokoiła.

Po pierwsze, autor przyznał, że zna „kilka wspólnot”. Jako odpowiedzialni za cały Domowy Kościół mamy znacznie szerszy ogląd.

Po drugie – specyfika Domowego Kościoła polega na tym, że to, co najważniejsze, dzieje się w zaciszu domowym, a nie na ulicach i placach, na oczach dziennikarzy. To w czterech ścianach mieszkań trwa wielka, codzienna akcja ewangelizacyjna, skierowana do naszych dzieci – pokolenia chrześcijan, które nastąpi po nas i poniesie wiarę w Chrystusa w przyszłość. Zdajemy sobie sprawę z tego, że o tym nie da się napisać płomiennych artykułów, ale tego zadania nikt za nas nie wykona. Jesteśmy w nim niezastąpieni.

Po trzecie – ewangelizacja nie jest dodatkiem do misji Domowego Kościoła, lecz należy do istoty przeżywanej w nim formacji. Wszystkie małżeństwa podejmujące formację w kręgach na etapie tzw. pilotażu przechodzą przez kilkumiesięczny etap ewangelizacji. Od czterodniowej ewangelizacji przechodzą zaczyna się każda oaza I stopnia dla rodzin.

I wreszcie po czwarte: jakże wiele małżeństw i wspólnot nie poprzestaje na wymienionych wymiarach ewangelizacji i włącza się także w spektakularne akcje! Wystarczy wspomnieć o niezliczonych rekolekcjach ewangelizacyjnych organizowanych przez Domowy Kościół w polskich parafiach; o udziale w kongresach ewangelizacyjnych, w ewangelizacjach ulicznych, o wychodzących ze środowiska DK pomysłowych formach głoszenia Dobrej Nowiny, takich jak np. Samochodowa Randka Małżeńska, czy Nawigacja w Rodzinie, czy wreszcie – o misjach ewangelizacyjnych prowadzonych poza granicami kraju.

Oczywiście – zdajemy sobie sprawę z tego, że zawsze można więcej, lepiej, szerzej, odważniej, gorliwiej. Bywa, że ta czy inna wspólnota Domowego Kościoła wytraca swój dynamizm, popada w stagnację. Jedno jest jednak pewne: nie zasługujemy na aż tak surowe uogólnienia.

Nie ma w nas przy tym poczucia wyjątkowości, wybraństwa. Doceniamy inne ruchy i stowarzyszenia działające w Kościele. Nasza wspólnota to jedna z wielu dróg do świętości. Raz obrana, wymaga wysiłku i konsekwencji, ale jest pewna – prowadzi ku świętości małżeńskiej i pomaga dobrze wychować dzieci.

Domowy Kościół to propozycja, którą można podjąć płytko lub głęboko. Realizowana płytko, rodzi frustrację, zniechęcenia, przekonanie, że to „nie działa”. Podjęta głęboko – owocuje wzrostem duchowym, zdolnością do służby, napełnia szczęściem i poczuciem, że nasze życie ma sens, bo wykracza daleko poza doczesność.

Tomasz i Beata Strużanowscy

Źródło: http://www.dk.oaza.pl/archiwum/v7/aktualnosci.php?seria=10&numer=1476&typ=W